Jak dawniej obchodzono wigilię, czyli podróż po historii - część 2
Po tradycyjnym, cichym posiłku wigilijnym najczęściej słuchano pouczających cytatów z Pisma Świętego. Inni modlili się, by przed północą wyjść do kościoła na specjalne nabożeństwo. Stare, słowiańskie wierzenia mówiły, że w czasie zimowego przesilenia słonecznego dusze zmarłych odwiedzały Ziemię. Dlatego pozostawiano im resztki jedzenia.
W tym czasie bardzo źle widziane były wszelkie wigilijne wróżby i magia, które dotyczyć miały urodzaju. Afiszowanie się takimi zwyczajami w czasie Wigilii mogło skutkować natychmiastową ekskomuniką. Dlatego właśnie dawni władcy, a także rycerze całkowicie się od tego odsuwali i nie było żadnych wróżb na dworach.
Takie zwyczaje przetrwały jedynie w chłopskich chatach na wsi.
Dopiero z czasem wyszło to na salony, aż w końcu zostało zaaprobowane przez sam Kościół, który wcześniej ich zakazywał.
Co ciekawe, wspomniane w pierwszej części mak, grzyby i orzechy, które miały być kojarzone z gustem osób zmarłych, na początku też nie cieszyły się popularnością w kościele. Stopniowo pojawiały się one na stołach wierzących, a zdominowały stoły w pierwszych wiekach po wprowadzeniu nowej religii i wyparły chleb oraz ryby.
Z czasem coraz mniej rygorystyczny był również sam post. Już w 1695 roku, za aprobatą kościoła katolickiego, na wigilię króla Jana III Sobieskiego, na stole położono mięso. Pomysł padł ze strony medyków, którzy stwierdzili, że ryby tylko zaszkodzą choremu monarsze. Jako jedyny tego wieczoru jadł mięso, bowiem reszta biesiadników dalej zajadała się postowymi, niezwykle wykwintnymi daniami.
Co jadano u Jana III Sobieskiego?
„Misę łososi, 2 misy i dodatkowo 7 półmisków karpi, aż dziewięć półmisków (…) szczupaków oraz misę okoni, 2 misy leszczy, aż 5 mis (…) linów, 1 misę sztokfiszu (tzn. suszonego dorsza), 3 misy czeczug (sterlet, popularna kiedyś ryba jesiotrowata), 2 misy śledzi” oraz „ślimaków pół kopy”.
Do przygotowania tych potraw wykorzystano bardzo dużo przedniej oliwy, jaj, mąki, ryżu, cebuli oraz migdałów i innych bakalii. A do tego oczywiście startego piernika, suszonych śliwek i spalonej słomy.
W obecnych czasach nie ma już tak restrykcyjnych przepisów odnośnie tego, co ma się znaleźć na wigilijnym stole. Zawartość uroczystej kolacji to tylko sprawa uznania i gustu uczestników kolacji. Co ciekawe, mimo, iż w Anglii panuje anglikanizm i nie ma tradycji wigilijnej, to sama Królowa Elżbieta II zawsze w dniu Wigilii o 20:30 zasiada z całą rodziną do uroczystej kolacji.
Co jada rodzina królewska?
Krewetki z Norfolk, pieczoną jagnięcinę, suflet oraz… Francuskie tarty tatin z sosem brandy.
W zwyczaju naszego obecnego papieża, Franciszka, zazwyczaj spożywa się wtedy grillowane mięso, pieczoną jagnięcinę oraz słodki chleb uformowany w kształt babki.
Najbardziej tradycji trzymał się ukochany przez Polaków papież, Jan Paweł II, który po całodziennym poście, o godzinie 18 składał wszystkim obecnym gościom życzenia. Czytał fragment z Pisma Świętego, po czym na stół wprowadzano dwanaście potraw, w tym naszego popularnego smażonego karpia.
Nasz opłatek wszedł do tradycji dopiero w XVII wieku i tylko w naszym kraju jest zwyczaj dzielenia się nim w ten uroczysty wieczór.
Komentarze